Pages

motto

“When Israel, the only country in the world whose very existence is under attack, is consistently and conspicuously singled out for condemnation, I believe we are morally obligated to take a stand.” by Canada's PM Harper

Tuesday 7 February 2012

About Israeli movies

2-3 miesiące temu, w ramach zorganizowanego w Dublinie festiwalu filmów izraelskich (o samym wydarzeniu napiszę w osobnym wpisie, jest o czym) miałam okazję zobaczyć kilka zupełnie współczesnych fabularnych filmów izraelskich. Nie jestem bynajmniej koneserem czy wielkim znawcą kina współczesnego. Jak większość ludzi oglądam czasem filmy, które mnie zaintrygują, lub które z różnych powodów uznam za warte poświęcenia 2 godzin. Czasem post factum uważam, że było warto, czasem nie.  Filmy, które widziałam i refleksją o których chciałam się podzielić to "Swat", "Kwestia rozmiaru" i "Makaron" (tłumaczenia moje jako że chyba żaden z tych filmów nie jest dostępny w polskiej wersji językowej). Pierwszy jest filmem obyczajowym, drugi komedią, trzeci filmem familijnym, zatem przekrój gatunkowy jest spory. To co łączy te filmy, co przykuło moją uwagę i skłoniło do przedstawionej tu refleksji to ich ciepło. Współczesne kino amerykańskie i europejskie, popularne (a nie mówimy tu o filmach niszowych) dzieli się z grubsza na filmy akcji (często w stylu zabili go i uciekł) - niekoniecznie trzymające się zasad logiki i poza akcją oferujące niewiele oraz kino o beznadziei, trudzie, niedostrzeżeniu, zagubieniu i ogólnie niefajnym życiu (przy czym w kinie amerykańskim dominuje pierwsza opcja a w kinie europejskim druga). Jako nie profesjonalny ale dość wybredny odbiorca uważam większość pierwszych za głupie a większość drugich za dołujące, depresyjnogenne i niewarte poświęconego czasu. Oczywiście zdaję sobie sprawę , że większość masowej produkcji do perełek nie należy, niemniej natłok tych dwóch kategorii jest przygniatający. Tym bardziej ożywcze wydały mi się 3 fabularne, współczesne filmy izraelskie o których mowa. Mimo, że poruszają trudne i czasem bolesne tematy robią to w sposób ciepły, ludzki, nie przytłaczający. Potrafimy szczerze śmiać się z bohaterami i czasem z bohaterów, którzy są bardzo ludzcy, ale też zabawni, śmieszni w sposób nieobsceniczny, smutni w sposób nie depresyjny, zagubieni w sposób nie beznadziejny, pozostawiający nadzieję na poprawę i tym samym chęć do walki, do zmian. Krótko mówiąc wszystkie filmy były OPTYMISTYCZNE - cecha niemal zapomniana we współczesnym kinie a tak wielu ludziom potrzebna! Mnie na pewno.

2-3 months ago I had an occasion to watch contemporary Israeli movies on Israel Film Days (the exact occasion I will describe later as it is worth separate description). I am in no way a connoisseur of movie art. Like most people I watch movies that have intrigued me somehow or that for whatever reason I become to consider worth 2 hours of my time (not always they turn to be worth that much which is pretty universal experience I guess). Movies I wanted to share with you reflection upon were "Matchmaker", "A matter of size" and "Noodle". The first one is a drama, the second comedy and the third a family movie so they fall into very different categories. What they have in common is that they are all heartwarming. Contemporary American and European movie art (at least popular one) can be roughly divided into action movies (escaped after having been killed) - not necessarily logical and offering few things except speedy action and movies about the despair and worthlessness and impossibility of life (with American production dominated by the first category and European one by second category). As a non-professional but pretty demanding viewer I consider most of the movies falling into first category as stupid and most falling into second one as depressing and therefore not worth time and money spend to make you feel bad. Of course I am aware that most movies produced are far from brilliant and it can never be any other way :) yet those categories are overrepressented to a highest point eliminating other categories from the market. By contrast I genuinelly enjoyed watching the 3 mentioned Israeli movies. They deal with hard and sometimes painful issues yet they do it in a very human, warm, enchanting way. They let us sincerely laugh with (and sometimes from) the people shown who are funny in no obscenic way, sad in no depressing way, lost in a way leaving space for hope and therefore leaving strength and motivation for fighting with reality. To put it short all those movies were OPTIMISTIC - a quality nearly missing from contemporary movie and missed so much by many. Myself certainly included!

No comments:

Post a Comment