2-3
miesiące temu, w ramach zorganizowanego w Dublinie festiwalu filmów
izraelskich (o samym wydarzeniu napiszę w osobnym wpisie, jest o czym)
miałam okazję zobaczyć kilka zupełnie współczesnych fabularnych filmów
izraelskich. Nie jestem bynajmniej koneserem czy wielkim znawcą kina
współczesnego. Jak większość ludzi oglądam czasem filmy, które mnie
zaintrygują, lub które z różnych powodów uznam za warte poświęcenia 2
godzin. Czasem post factum uważam, że było warto, czasem nie. Filmy,
które widziałam i refleksją o których chciałam się podzielić to "Swat",
"Kwestia rozmiaru" i "Makaron" (tłumaczenia moje jako że chyba żaden z
tych filmów nie jest dostępny w polskiej wersji językowej). Pierwszy
jest filmem obyczajowym, drugi komedią, trzeci filmem familijnym, zatem
przekrój gatunkowy jest spory. To co łączy te filmy, co przykuło moją
uwagę i skłoniło do przedstawionej tu refleksji to ich ciepło.
Współczesne kino amerykańskie i europejskie, popularne (a nie mówimy tu o
filmach niszowych) dzieli się z grubsza na filmy akcji (często w stylu
zabili go i uciekł) - niekoniecznie trzymające się zasad logiki i poza
akcją oferujące niewiele oraz kino o beznadziei, trudzie,
niedostrzeżeniu, zagubieniu i ogólnie niefajnym życiu (przy czym w kinie
amerykańskim dominuje pierwsza opcja a w kinie europejskim druga). Jako
nie profesjonalny ale dość wybredny odbiorca uważam większość
pierwszych za głupie a większość drugich za dołujące, depresyjnogenne i
niewarte poświęconego czasu. Oczywiście zdaję sobie sprawę , że
większość masowej produkcji do perełek nie należy, niemniej natłok tych
dwóch kategorii jest przygniatający. Tym bardziej ożywcze wydały mi się 3
fabularne, współczesne filmy izraelskie o których mowa. Mimo, że
poruszają trudne i czasem bolesne tematy robią to w sposób ciepły,
ludzki, nie przytłaczający. Potrafimy szczerze śmiać się z bohaterami i
czasem z bohaterów, którzy są bardzo ludzcy, ale też zabawni, śmieszni w
sposób nieobsceniczny, smutni w sposób nie depresyjny, zagubieni w
sposób nie beznadziejny, pozostawiający nadzieję na poprawę i tym samym
chęć do walki, do zmian. Krótko mówiąc wszystkie filmy były
OPTYMISTYCZNE - cecha niemal zapomniana we współczesnym kinie a tak
wielu ludziom potrzebna! Mnie na pewno.
2-3 months ago I had an
occasion to watch contemporary Israeli movies on Israel Film Days (the
exact occasion I will describe later as it is worth separate
description). I am in no way a connoisseur
of movie art. Like most people I watch movies that have intrigued me
somehow or that for whatever reason I become to consider worth 2 hours
of my time (not always they turn to be worth that much which is pretty
universal experience I guess). Movies I wanted to share with you
reflection upon were "Matchmaker", "A matter of size" and "Noodle". The
first one is a drama, the second comedy and the third a family movie so
they fall into very different categories. What they have in common is
that they are all heartwarming. Contemporary American and European movie
art (at least popular one) can be roughly divided into action movies
(escaped after having been killed) - not necessarily logical and
offering few things except speedy action and movies about the despair
and worthlessness and impossibility of life (with American production
dominated by the first category and European one by second category). As
a non-professional but pretty demanding viewer I consider most of the
movies falling into first category as stupid and most falling into
second one as depressing and therefore not worth time and money spend to
make you feel bad. Of course I am aware that most movies produced are
far from brilliant and it can never be any other way :) yet those
categories are overrepressented to a highest point eliminating other
categories from the market. By contrast I genuinelly enjoyed watching
the 3 mentioned Israeli movies. They deal with hard and sometimes
painful issues yet they do it in a very human, warm, enchanting way.
They let us sincerely laugh with (and sometimes from) the people shown
who are funny in no obscenic way, sad in no depressing way, lost in a
way leaving space for hope and therefore leaving strength and motivation
for fighting with reality. To put it short all those movies were
OPTIMISTIC - a quality nearly missing from contemporary movie and missed
so much by many. Myself certainly included!
This is a blog about Israel, her history, culture, touristic as seen by outsider but fully in love with this amazing, beautiful country. It is also partly about the dialogue between Judaism and Christianity and - as this can't be avoided - a little bit about politics, but no more than is necessary
Pages
motto
“When Israel, the only country in the world whose very existence is under attack, is consistently and conspicuously singled out for condemnation, I believe we are morally obligated to take a stand.” by Canada's PM Harper
No comments:
Post a Comment